Stanisław Witkowski
Opatów
tekst Michała Maziarza z 2015 roku
Stanisław Witkowski podczas warsztatów dla klarnecistów i saksofonistów odbywających się w ramach Taboru Kieleckiego w Sędku | 2016 rok | fot. Piotr Baczewski
Klarnecista, trębacz, saksofonista, najstarszy z braci Witkowskich, założyciel rodzinnej kapeli braci Witkowskich, słynącej w okolicach Łagowa i Opatowa w województwie świętokrzyskim. Z zamiłowania hodowca pomidorów.
Urodził się 2 lipca 1933 roku we wsi Orłowiny koło Łagowa. Rodzina Witkowskich, mieszkająca w Orłowinach od pokoleń, utrzymywała się z niewielkiego, 2,5-hektarowego gospodarstwa. Otoczone lasem Orłowiny leżały na słabych ziemiach. Ponadto pod koniec wojny wieś znalazła się na linii frontu – działania wojenne spustoszyły wieś. Między innymi z tych powodów w 1947 roku cała wieś przesiedlona została na teren rozparcelowanego majątku Kaliszany w gminie Wojciechowice koło Opatowa. Obecnie Stanisław Witkowski mieszka w Opatowie.
Pierwszy kontakt z muzyką miał jeszcze w rodzinnym domu – jego ojciec Józef był wiejskim skrzypkiem grającym w typowej niegdyś dla regionu kapeli (skrzypce prym, skrzypce sekund, bębenek). To od ojca Witkowski poznał pierwsze melodie – oberki, polki, powiślaki. Matka była dobrą śpiewaczką – bracia Witkowscy wspominają, że z łatwością powtarzała raz usłyszaną melodię. Jako dziecko Stanisław grywał na własnoręcznie robionych wierzbowych piszczałkach; już wtedy uwielbiał muzykę, dla której gotów był zrobić wszystko (skoczyłbym przez wodę, do piekła nawet).
wieś Orłowiny | 2015 rok | fot. Piotr Baczewski
W Orłowinach, otoczonych lasem i oddalonych od innych wsi, Witkowski miał mało okazji by słuchać na żywo grających kapel. Mimo to, pod koniec lat 40., już po przeprowadzce do Kaliszan, Stanisław Witkowski rozpoczął naukę gry na klarnecie.
Zarabiałem i pomagałem rodzicom, bo nie było na węgiel, na nic. Bida nie z tej ziemi. Uderzyłem za muzyką, żeby się uczyć. Matka pytała: „Co będzieta robić jak wszystkie się pouczyta grać? Po co nam to potrzebne?”. Odpowiedziałem: „Nie trzeba się martwić co będziemy robić, tylko się trzeba martwić, żebym się nauczył. Żebym to podjął. Dalej to już się poradzi”.
Terminował krótko u Józefa Grudnia w Opatowie, znanego w okolicy kapelmistrza. Wziął u niego dziesięć lekcji gry na klarnecie i czytania nut. Za każdą lekcję płacił pięć złotych, przy czym zarabiał wówczas piętnaście złotych dziennie podczas młócenia cepami. Witkowski wspomina, że miał wielki zapał do ćwiczeń – nawet w ubikacji powtarzał układ dźwięków na klarnecie przebierając palcami w powietrzu. Uczył się szybko – kapelmistrz Grudzień chętnie widział go w swojej kapeli jednak ich drogi rozeszły się.
Witkowski zachęcił do gry swoich młodszych braci – Jana (rocznik 1936) i Zygmunta (rocznik 1942). W początkowym okresie był ich nauczycielem. Pierwsze wesele bracia zagrali pod koniec lat 40., mimo skromnego jeszcze wtedy repertuaru. Jeszcze przed pójściem do wojska, w połowie lat 50., grał z braćmi na weselach, stopniowo przyuczając do gry kolejnych – Kazimierza (1949) i Stefana (1951). Kupił saksofon, na którym grał później jego brat Jan – w tamtych czasach instrument ten był nowością w okolicach Łagowa i Opatowa.
W 1949, przed odejściem do wojska, kupiłem sobie saksofon. Na początku gdy jeszcze sobie z nim dobrze nie radziłem i tak chcieli mnie z nim brać na grania. Mógłbym tylko przy nich stać z instrumentem i byłoby dobrze. To była nowość
Jedno z pierwszych zdjęć kapeli Witkowskich – na trąbce gra Stanisław, na bębnie Kazimierz, na akordeonie Zygmunt | koniec lat 50. XX w. | autor nieznany
Obowiązkową służbę wojskową Stanisław odbywał w Trzebiatowie. „W pułku wzięli go do orkiestry bo zagroził, że się zastrzeli, jeżeli mu nie pozwolą” – wspomina brat Stanisława, Kazimierz. Z orkiestrą grywał podczas uroczystości wojskowych i państwowych. Nauczył się grać na trąbce i wprawił się w czytaniu i pisaniu nut – umiejętność tę wykorzystywał później w kapelach i orkiestrach, z którymi grywał, rozpisując utwory innym muzykantom.
Wychodząc do cywila w 1956 r. kupił braciom instrumenty i na poważnie zajął się muzyką. Początkowo grał na trąbce, saksofonie altowym i klarnecie, Jan na saksofonie tenorowym, a Zygmunt na akordeonie. Po pewnym czasie dołączył do nich Kazimierz (trąbka). W tym składzie kapela zaczęła regularnie grywać na zabawach i weselach w okolicach Łagowa i Opatowa.
Od razu jak wróciłem po wojsku do domu zrobiłem perkusję. Skóry z cielęca powyprawiałem, u kowala zamówiłem obrączki, a z płyty pilśniowej zrobiłem kabłąk. Złożyłem wszystko w całość i wymalowaliśmy u takiej artystki. Mój brat Kazimierz, miał wtedy 6 lat, zaczął na niej grać. Była równie wysoka jak on.
Kiedyś jechaliśmy pociągiem do Wrocławia, do ciotki na wesele. W Skarżysku konduktory nalegały, żeby zagrać. Zagraliśmy. Zebraliśmy tyle pieniędzy ile nie zarobilibyśmy za całe wesele. Cała obsługa płakała, bo kiedyś nie było żadnych nagrań, żadnej telewizji. To była ciekawość muzyki.
Mieliśmy dwa grania na zamówienia w tygodniu. Był przypadek, że graliśmy aż cztery wesela po kolei.
Szybko zdobyła uznanie i rozgłos. Rosła liczba zamówień – ludzie czekali nawet pół roku, by mieć Witkowskich na weselu. Mówiono, że „Witkowscy grają tak, że sufit się podnosi”. Bracia szybko poszerzali repertuar – grali tradycyjne polki, oberki, mazurki, powiślaki (zwane też śpiwami, chłopami), marsze, ale szli również z duchem czasu wykonując wiejsko-miejskie tanga, walczyki, fokstroty, rumby, samby, charlestony, twisty. Przez kilka dekad Witkowscy ograli setki wesel, zabaw, imprez okolicznościowych. Grali na wsiach i w miastach – zarówno w rodzinnych stronach, jak i w Paryżu (podczas jubileuszu francuskiego dziennika „L’Humanité” w 1986 roku), Wrocławiu, Kazimierzu, Rzeszowie, Kielcach. Stanisław Witkowski grywał nie tylko z braćmi, ale także z muzykantami z okolic Łagowa i Opatowa (m.in. ze słynnym w okolicy Mikołajem Lipką z Nieskurzowa).
Stanisław Witkowski za granie kupił sprzęt rolniczy i powiększył gospodarstwo, wybudował też fragment drogi w Kaliszanach. Przez całe życie ciężko pracował fizycznie – prowadził gospodarstwo, wykopał kilkaset studni, pracował na budowie w Warszawie.
kapela braci Witkowskich | lata 70. XX. | autor nieznany
W latach 70. kapelę Witkowskich nagrywał Piotr Gan, wówczas redaktor Polskiego Radia w Kielcach. W nagraniach, jako śpiewaczka, wzięła udział także matka braci Witkowskich. Nagrania odbyły się w Przeuszynie koło Opatowa, w domu Zygmunta Witkowskiego, akordeonisty kapeli. W 2013 roku kapela nagrała płytę CD.
Kapela działała do lat 90. XX w. W kolejnych latach bracia grali razem tylko okazjonalnie – m.in. w Opatowie i Sędku, podczas Kieleckiego Taboru Domu Tańca w 2013 roku. Stanisław Witkowski nadal gra regularnie – m.in. z kapelą ludową Opatowskiego Ośrodka Kultury oraz tamtejszą orkiestrą dętą, a także z kapelą Tęgie Chłopy, złożoną z jego uczniów, twórców Taboru Kieleckiego. Bracia Witkowscy grali też kilkakrotnie w rodzinnych Orłowinach podczas dorocznej mszy poświęconej pamięci dawnych mieszkańców wsi.
Rodzinne tradycje muzyczne kontynuuje wnuk Stanisława, Damian, grający na trąbce.
spotkanie w domu Stanisława Witkowskiego | 2014 rok | fot. Piotr Baczewski
Stanisław Witkowski jest jednym z ostatnich muzykantów Kielecczyzny o tak szerokim repertuarze tradycyjnym. Unikalne są przede wszystkim grane przez niego starodawne melodie trójmiarowe – „chłopy” („śpiwy”) czyli lokalne odmiany mazurków, a także powiślaki i zawiślaki. W wykonaniu Stanisława Witkowskiego melodie te mają charakterystyczne, wydłużone „weksle” (łączniki poszczególnych części melodii służące większym składom do zestrojenia się na początku melodii) i spokojniejsze niż np. w Radomskiem tempo. Ciekawy jest zwyczaj zmian tonacji (zwykle o kwintę w dół) – tak zwane granie „z przejmy”, rozpowszechnione we wschodniej części Kielecczyzny. Stanisław Witkowski ma duże wyczucie muzyczne, a także doświadczenie w kwestii współpracy poszczególnych instrumentów w kapeli z rozbudowaną sekcją dętą. Tak jak wielu wybitnych muzykantów wiejskich, Witkowski podkreśla wagę dynamiki i energii w muzyce – zwłaszcza granej do tańca.
Stanisław Witkowski to jedna z centralnych postaci dwóch edycji Kieleckiego Taboru Domu Tańca w Sędku (2013-2016). Od początku działań na Kielecczyźnie jest ważnym przewodnikiem po muzyce regionu, a także nauczycielem kapeli Tęgie Chłopy. Większość repertuaru kapeli pochodzi od Stanisława Witkowskiego. Wspólnie z Michałem Żakiem prowadził warsztaty gry na klarnecie podczas Taboru w Sędku oraz festiwalu Wszystkie Mazurki Świata w Warszawie. Melodie od Stanisława Witkowskiego stopniowo weszły też do obiegu w środowisku praktyków muzyki tradycyjnej – wielu uczestników Taboru Kieleckiego na własną rękę gra kieleckie „chłopy” od Stanisława Witkowskiego przy okazji zabaw tanecznych i pograjek.
Tekst autorstwa Michała Maziarza powstał w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego realizowanego przez Michała Maziarza.
Fotografie i filmy pochodzą z archiwum Fundacji Muzyka Zakorzeniona
Fotografie archiwalne pochodzą z archiwów prywatnych braci Witkowskich.