Len – odwieczny zwyczaj

Łączna | 21 km na północny-wchód
tekst autorstwa Piotra Gana z 1960 roku
obróbka lnu | 1960 rok | fot. Piotr Gan | Syg. Arch. PME N. 3034

Od najdawniejszych czasów len ma ogromne znaczenie w życiu wsi. Właściwości tej rośliny były wykorzystywane na przestrzeni wieków bardzo wszechstronnie. Przede wszystkim jej ziarno (siemię lniane), różnie preparowane było i jest wykorzystywane w rożnych leczniczych i znachorskich praktykach. Olej lniany spełniał często rolę okrasy, a włókna lniane do lat 20/30 XX w. były podstawowym i jedynym surowcem z którego wytwarzano płótno – w każdej wsi i w każdej zagrodzie. Uprawie lnu na terenie Kielecczyzny poświęcano wiele starań, a że tkactwo na tych terenach było zajęciem wyłącznie kobiet – mężczyźni żadnych robót przy przeróbce lnu nie wykonywali, a także nie wtrącali się do handlu lnem – traktując to jako „babskie gospodarstwo” i „babskie obrządki”. Jedynie sianie lnu traktowano jako zajęcie nie przynoszące chłopom ujmy.

Zgodnie ze starą tradycją len zasiewano na Kielecczyźnie od św. Zofii (15 maja) po ogrodnikach pańskich – Pankracym, Serwacym i Bonifacym (12-14 maja), bo siemię lniane nie lubi chłodu. Żeby zapewnić sobie dobry urodzaj, a także zapobiec zagłuszaniu lnu przez pożółtkę (chwast), utrzymywany był zwyczaj zabobonnych przygotowań t.j. ziarna lnu zaprawiano z jajkiem, a chłopu idącemu siać len trzeba było ugotować jajka do jedzenia.

Kiedy różne rodzaje płócien domowego wyrobu były bodaj jedynymi lekkimi tkaninami używanymi przez ludność wiejską – dla zróżnicowania włókien, w zależności od ich późniejszego przeznaczenia, stosowano zbieranie lnu w różnych okresach jego dojrzewania. Dla uzyskania cienkich i łatwo wybielających się włókien (przeznaczonych na nici do wyrobu koronek lub cienkiego płótna na odświętne chustki i bluzki dla dziewcząt), wyrywa się len bezpośrednio po opadnięciu kwiatów. Jeśli włókna lnu miały być mocne, a nici z nich nieco grubsze (przeznaczone na ręczniki, koszule męskie i fartuchy), należało je zebrać w momencie, kiedy główki z nasionami zaczynały żółknąć. Natomiast jeśli potrzebowano dużej ilości trudno wybielających się włókien (używanych przeważnie do wyrobu worków, sienników i płacht) zbierano len, kiedy torebki nasienne były już koloru brązowego.

Od lat powojennych len na wsi nie ma dużego znaczenia. Zbierany jest bezpośrednio po żniwach bez dbałości o zróżnicowanie włókien. Obecnie wyrabia się z niego głównie worki, sienniki i płachty.

„roszenie” lnu

Długa drogę muszą przejść łodygi lnu zanim staną się zdatną do przędzenia kądzielą.

Po zbiorze len jest „czochrany” lub „dzierżgany”. W tym procesie oddziela się torebki nasienne od łodyg. Odbywa się to na specjalnym grzebieniu wykonanym z twardego drzewa i umocowanej na ławie zwanej na Kielecczyźnie „dierzgacem”. Następną czynnością jest rozkładanie lnu na mokrych łąkach, na rosie, tzw. „roszenie”lub „rozciąganie na blech”. W niektórych regionach łodygi lnu są moczone w strumieniach i stawach, a następnie suszone. W Kieleckim głównie stosowane było „roszenie”. Proces ten ułatwia późniejsze oddzielenie włókna od drewna.

Po wielodniowym „wyroszeniu” lnu, kobiety przystępują do międlenia. Czynność ta odbywa się przy użyciu specjalnych urządzeń: „cierlicy” i „międlicy”. Międlica składa się z około metrowej długości deseczki, szerokiej na 10-15 cm, w której grubości wydłubana jest wąska szczelina, do której wchodzi odpowiednio dopasowana cienka deseczka. Z jednej strony zakończona jest uchwytem, a z drugiej zamocowana kołku. Całość konstrukcji „międlicy” do złudzenia przypomina scyzoryk – a międlenie szybkie otwieranie i chowanie ostrza w jego oprawie.

„czochranie” i „międlenie” lnu

Drugim przyrządem używanym przy międleniu jest „cierlica”, która zbudowana jest w ten sam sposób co „międlica” z ta różnicą, ze dolna deska posiada nie jedną, ale dwie równoległe szczeliny, w które wchodzą dopasowane do nich dwie górne deseczki.

Międlenie ma na celu połamanie i skruszenie łodyg celem oddzielenia „paździerzy” (drewna) od włókna. Odbywa się to w ten sposób, że kładzie się garść łodyg trzymanych przy ich korzeniach w poprzek szczeliny na międlicy i przesuwając wolno od korzenia do wierzchołka uderza szybko po nich ruchomą deseczką.

suszenie i „międlenie” lnu

Po przemiędleniu lnu na „międlicy” włókna z resztkami ”paździerzy” są poddawane suszeniu. Dokonuje się tego na miejscu. W specjalnie przygotowanym, dość głębokim dole (tzw. dół miondlowy) rozpala się ognisko, a na opartych o brzegi dołu kijach rozkłada się częściowo zmiędlone łodygi lnu. Wiele gospodyń w regionie Świętokrzyskim (Łączna, Zalezianka, Wzdół i Gózd) uważa, ze dobrze jest len „przedymić” (podobno dla sterylizacji), dlatego tez rzucają na żar ogniska „kartofliny” i suche liście.

Kiedy włókna są dostatecznie „przedymione” i podsuszone – tą sama czynność co na „międlicy” powtarza się na „cierlicy”, a następnie wiąże się je w pęczki, przygotowując do czesania na szczotce. W rejonie gór Świętokrzyskich i najbliższej okolicy, międlenie lnu odbywa się zespołowo „na odrobek” tzn. że każda gospodyni dążąc do tego, aby zmiędlić swój len w ciągu jednego dnia – zaprasza do siebie odpowiednią ilość krewnych i sąsiadek do pomocy – a po zmiędleniu swego lnu – chodzi do każdej z nich pomagać przy tej samej robocie. W okresie, kiedy konieczność zmuszała ludność wiejska do uprawy lnu w większych ilościach – do jednej gospodyni schodziło się kilkanaście kobiet. Każda z nich przynosiła ze sobą „międlicę” i „cierlicę”. Ustawiano je w zacisznym miejscu na wbitych w ziemie kołkach i wśród opowiadania „bajek” o całej wsi, międliły len cały dzień.

Tekst powstał na postawie artykułu Piotra Gana – syg. Arch. PME SP. G. 5/1 (4-8) zredagowanego przez Piotra Baczewskiego. Tekst i fotografie autorstwa Piotra Gana pochodzą ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznegow Warszawie. Fotografia została zdigitalizowana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie.

 

Share This