Przyśpiewki

tekst Piotra Gana z 1965 roku
śpiewaczka Mariza Nawrocka i harmonista Andrzej Malik – zabawa w Wygnanowie koło Przytyka
2015 rok | fot. Piotr Baczewski

W ludowych przyśpiewkach, śpiewanych przy różnych okazjach we wsiach Kielecczyzny, większość stanowią na gorąco układane dwuwiersze w rytmach powszechnie grywanych melodii tanecznych. Są one najczęściej dowcipne, czasem złośliwe i niejednokrotnie dwuznaczne. Udana szermierka słowna, ograniczona tylko ramami melodii i rytmu, między dwoma grupami gości, a najczęściej między chłopakami i dziewczętami – podczas wesela czy innej zabawy wiejskiej traktowana jest dziś jako najbardziej atrakcyjna część uroczystości. W takim momencie tańce są przerwane, a wszyscy zajęci są tylko układaniem takich dwu i czterowierszy, których treść jest dowcipna i zawiera odpowiedź na przyśpiewkę zaśpiewaną przez przeciwników – np.:

Dziewuchy śpiewają, chłopaków nie słychać,

było suche lato, musieli wzdychać.

A tam pod lasem, koza siano kradnie,

żeńcie się dziewuchy, bo już wam nie ładnie.

Z kamienia na kamień, przeskakuje myska,

Jak nie umies śpiewać, nie otwieraj pyska.

Ładnie tu śpiewają, te wszystkie dziewuchy,

tak się naucyly, na strudze od ropuchy.

W niedalekiej jeszcze przeszłości, zasadniczo przyśpiewki stosowane były wyłącznie podczas tańców. Każdy z tańczących w pewnym momencie zatrzymywał się przed kapelą – tupał nogą na znak, że będzie śpiewał, kapela przestawała grać, a kiedy zatrzymywali się – wówczas on zaczynał przyśpiewkę. Najczęściej przyśpiewki śpiewano na graną aktualnie melodię, ale czasem też od improwizowanej przyśpiewki zaczynano nową, wyszukaną melodię taneczną podana przez śpiewającego. Dawny zwyczaj zobowiązywał do śpiewania podczas tańców – w przeciwnym wypadku, taki wiejski kawaler był traktowany jako nie umiejący się znaleźć i mało elegancki. Dlatego też przyśpiewki śpiewane podczas tańca mają swój specyficzny charakter:

Oj salał kunik, salał, podkuwecki gubił,

ja pieniędzy ni mam, bom dziewuchy lubił.

A te moje buciska tak się naucyły,

żeby się za nimi dziewcęta włócyły.

Oj miałem kochaneckę, wpadła mi do studni,

ja ji tak załuję, że aż karcma dudni.

Siedzi sowa na stodole, skubie mech, skubie mech,

daj mi buzi moja Mania, bo bym zdechł, bo bym zdechł.

Da grajze nam muzykancie same oberecki,

a ja będę tancował u boku kochanecki.

Obok improwizowanych na gorąco przyśpiewek we wsiach Keilecczyzny można też spotkać i takie, które są echem humorystycznych zajść i wydarzeń. We wsi Kludzie nad Wisłą, której mieszkańcy w swoim czasie trudnili się flisactwem. W latach 20. XX w., kiedy już coraz trudniej można było znaleźć pracę na wodzie – przepływający tam z tratwami retman postanowił powiękrzyć załogę i zaproponował jednemu z gospodarzy natychmiastowe popłyniecie do Gdańska. Ucieszony tym gospodarz szybko wpadł do izby, złapał co mu było konieczne na drogę, a miedzy innymi czystą koszulę. W pospiechu wziął koszulę swojej żony. Kiedy po kilku dniach zatrzymali tratwy w Warszawie, w świąteczny dzień – wszyscy flisacy szli do kościoła – Wojciech też przebrał się i dopiero potem zauważył swoją pomyłkę. Jednak z zejścia na brzeg nie zrezygnował. Wywoływało to śmiech u przechodniów. Wieczorem na tratwie w czasie flisackiego grania powstała taka przyśpiewka:

 

Oj nima, to ci ni ma, jak to chłopu Wojtek,

ma kosulę długą, nie potrzeba mu portek.

 

W innej okolicy naszego województwa zdarzyło się kiedyś, że orszak weselny wracając ze ślubu zgubił swata. Istniał tam wówczas zwyczaj, że bezpośrednio po ślubie „młodzi” i wszyscy weselnicy szli do karczmy „na kieliska” – a potem dopiero jechali do domu. Jakoś ten kieliszek za sprawą swata, uradowanego swoim sukcesem, że tak trudny związek doprowadził do końca – przeciągnął i widocznie pomnożył się. W rezultacie, w czasie powrotu z muzyką i śpiewami, swat wypadł z sań i został w zaspie. Na wesele już nie zdążył – ale za to na poprawinach, gdzie był obecny, prześpiewano mu:

Oj swacie, swacie, ty chytry śpiegu,

wszyscy na weselu, a ty lezysz w śniegu.

Przyśpiewki z Gałek Rusinowskich | okolice Przysuchy

śpiewaczka Maria Siwiec i skrzypek Mateusz Kowalski – pograjka w Gałkach Rusinowkich | 2013 rok | fot. Piotr Baczewski

Tekst archiwalny – syg. Arch. PME SP. G. 15/2 (104-106) – autorstwa Piotra Gana zredagowała Diana Szawłowska. Tekst autorstwa Piotra Gana pochodzi ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Nagrania audio z Rzeczniowa zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznanego Dianie Szawłowskiej przy wsparciu Justyny Niedzieli, Moniki Gigier i Piotra Baczewskiego.

Share This