Muzykancki ośrodek

Krasocin, Oleszno, Rzewuszyce i Komorniki | około 60 km na zachód od Kielc
tekst autorstwa Piotra Gana | 1964
Krasocińska Orkiestra Dęta | 1952 rok | fot. z archiwum OSP Krasocin
 

W początkach XX w. w miasteczkach i większych wsiach Kielecczyzny powstawały orkiestry dęte, które w tym okresie, tak jak w innych rejonach naszego kraju chóry, spełniały rolę organizacji patriotycznych. Instrumenty na ich potrzeby zakupywano ze społecznych składek lokalnych społeczności.  Przed I wojną orkiestry te nie tylko uczestniczyły w lokalnych uroczystościach, ale jeździły też po całej okolicy z koncertami, których celem było przeciwdziałanie rusyfikacji. Grający w nich muzycy muzycy ubierali się w krakowskie stroje. a, głównymi pozycjami repertuaru, obok czesko-rosyjskich walców i marszy, były melodie starych polskich tańców i pieśni. 

Duże zainteresowanie muzyką w okolicach Oleszna i Krasocina  można wytłumaczyć tym, że już od kilkudziesięciu lat w tych miejscowościach istnieją prężnie działające orkiestry dęte. W Krasocinie przed 1914 rokiem była nawet druga orkiestra, tak zwana “salonówka”.  

Orkiestry zakładano często  w miejscowościach, w których nie brakowało muzykantów chętnych do grania… i właśnie ci muzykanci z kapel zawsze byli elitą powstałych orkiestr dętych. Raki w Krasocinie czy Kowalczyki w Olesznie. Poznawali oni tam nuty i nowe melodie. Potem przenosili zdobyte umiejętności do swoich kapel. 

Działalność tych zespołów znalazła też odbicie w rodzimej muzyce ludowej. Np. do tradycyjnego repertuaru weselnego wprowadzano marsze, które zaczęły spełniać rolę dawnych mazurków drogowych. W kapelach upowszechniły się instrumenty dęte i barabany marszowe.

Muzycy wiejscy pomimo, że są członkami orkiestr dętych, nie przestają grywać na wiejskich zabawach i weselach. Po prostu lubią to zajęcie. nie tylko dlatego, że daje im dodatkowo zarobić, ale też i dlatego że na weselach są traktowani jak goście, na równi z innymi weselnikami. Biorą udział we wszystkich zwyczajowych zabawach weselnych, poznają nowych ludzi, obserwują relikty obrzędów weselnych i bawią się improwizowanymi przyśpiewkami.

Dawniej najwięcej muzykantów mieszkało w Rzewuszycach i Komornikach. Grali tam Dreje, Kokosiński, Panklewicz, Grygle, Bąk i “Bardziuchy”. Pomimo, że było ich tam sporo, nigdy nie było między nimi konkurencyjnych sporów. Żyli w zgodzie, a kiedy zachodziła potrzeba obsłużenia w jednym dniu większej ilości wesel – sami między sobą dzielili się na kapele tak, że każdy miał zajęcie i zarobek. Zwyczaj tego rodzaju układu powstał jeszcze za czasów starszej generacji muzykantów, grającej najczęściej pod przewodnictwem dziadka Ludwika Kokocińskiego – skrzypka i kontrabasisty. Wszyscy muzycy szanowali i lubili Kosińskiego za jego zamiłowanie do porządku i wesołość. Znany był z tego, że podczas grania na zabawach specjalną sympatią obdarzał ludzi dobrze tańczących. Nie znosił tych, którzy nie umieli tańczyć. Gdy Kokosiński dostrzegł takiego “tancerza”, momentalnie przerwał granie i w dowcipny sposób, ośmieszając go, namawiał by ten poszedł do domu. Był on też znanym w całej okolicy kawalarzem. Najbardziej niecodziennym wydarzeniem na jego koncie było przepłynięcie Pilicy na kontrabasie, czego dokonał spiesząc się na wesele i chcąc skrócić sobie drogę. Potem podobno w ten sposób często przepływał Czarną i Pilicę. Długo dziadek Kokosiński bawił całą okolicę swoimi wybrykami i  dowcipami – aż w końcu “starość go zmogła”. 

Kilka lat później na rzewuszyckich i komornickich muzykantów “zły czas” przyszedł – przestało im szczęście dopisywać. Skrzypek Panklewicz ożenił się z bogatą wdową pochodzącą z Kurzelowa i zamiast na skrzypcach, zaczął grać w karty. Za to granie kiedyś żona uderzyła go w karczmie, a on z rozpaczy powiesił się u siebie w oborze. Bracia “Bar ciuchy” – skrzypek Michał i harmonista Ignacy w 43. roku grali w lesie na partyzanckiej zabawie i w kilka dni później “hitlerowcy zabrali ich i potracili”. Harmonista Konstanty Grygiel, wracając z Włoszczowy na rowerze, zginął pod ciężarowym samochodem. Tak przerzedziły się szeregi rzewuszyckich i komornickich muzykantów. Dziś jest tam tylko jedna kapela. Gra w niej Antoni Grygiel i Mieczysław Chudy a prowadzi ją Stanisław Drej. Dreje to stara muzykancka rodzina, mieszkająca od dziada pradziada w Komornikach. Skrzypek Stanisław Drej nigdy nie grał w orkiestrze dętej. Gry na skrzypcach uczył od ojca i znanego we Włoszczowie żydowskiego skrzypka Chamuły. Nut natomiast nauczył się od klarnecisty z orkiestry dętej, z którym grywał w kapeli. Od połowy lat pięćdziesiątych Drej gra razem z harmonista Antonim Gryglem z Rzewuszyc. Kkapela równie dobrze radzi sobie z obrzędowym i pieśniami na tradycyjnych weselach, jaki z wolnymi tańcami ostatnio coraz częściej grywalnymi na wiejskich zabawach.

Tekst powstał na postawie zapisów Piotra Gana – syg. Arch. PME SP. G. 16/12 (87-89) zredagowanych przez Piotra Baczewskiego. Tekst autorstwa Piotra Gana pochodzi ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie.

Tekst powstał w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznanego Piotrowi Baczewskiemu.

Share This