Pan Twardowski

Iłża | 31 km na południe od Radomia
tekst Łukasza Babuli
Pan Twardowski na księżycu, rzeźba Jadwigi Kosiarskiej | lata 60 XX w. | fot. Piotr Gan | syg. Arch. PME N. 3173/29

Ceramiczna figurka Twardowskiego stała się dla Iłży jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli tego miasta. Jeszcze w latach 60. na plakacie wystawy Ludowa Ceramika Kielecczyzny zorganizowanej przez Cepelię i spółdzielnię „Chałupnik” uproszczone graficzne przedstawienie iłżeckiej figurki reprezentowało dziedzictwo ceramiczne regionu. Podobizna Twardowskiego widniała także na pieczęci „Chałupnika”. Iłżecki Twardowski pojawiał się również na kartkach pocztowych.

Pan Twardowski, rzeźba Jadwigi Kosiarskiej z kolekcji Muzeum Regionalnego w Iłży | 2019 | fot. Łukasz Babula

Przed II wojną światową Pan Twardowski był lepiony był tylko w rodzinie Kosiarskich, przez Stanisława i jego córkę Jadwigę. Po 1945 roku, kiedy powstał „Chałupnik”, inni twórcy należący do spółdzielni także zaczęli lepić z gliny postać szlachcica z ludowego podania. Barbara Batugowska tworzyła figurki na wzór Kosiarskiej, natomiast Tadeusz Połetek lepił w swoim własnym i bardzo charakterystycznym, barwnym i plastycznym stylu. To on był twórcą figurek największych rozmiarów. Kogut, na którym siedzi czarnoksiężnik, jest niemal naturalnej wielkości.

Figurki Kosiarskiej były bardzo chętnie kupowane w kraju i za granicą. Przyczyną tej popularności mogła być zarówno powszechna znajomość legendy o Twardowskim, jak i mistrzowsko wykonana rzeźba. Nie ma bowiem chyba regionu w Polsce, gdzie postać polskiego szlachcica, który zawarł pakt z diabłem, nie byłaby znana i przetwarzana zgodnie z ludową wizją świata. Figle Twardowskiego, który rozkazywał diabłu i zmuszał go do wykonywania najdziwniejszych poleceń, tłumaczyły m.in. niezrozumiałe zjawiska w naturze, podania te były więc zwyczajnie potrzebne. Dodatkowo w losach Twardowskiego jak w soczewce skupiły się najpiękniejsze i najbardziej popularne wątki z podań o różnym pochodzeniu. Literacka „kariera” czarnoksiężnika także nie pozostała bez znaczenia dla kolejnych wątków wplatanych przez lata w to popularne podanie. Zenon Gierała w „Baśniach i legendach ziemi radomskiej” przytacza jedną z wersji legendy zasłyszaną na tym terenie.

Pierwsze figurki Twardowskiego Stanisław Kosiarski stworzył w latach trzydziestych XX wieku. Motyw ten nie był wcześniej znany w Iłży. Kwestią otwartą pozostaje to, czym się zainspirował i dlaczego inni garncarze iłżeccy nie lepili postaci Twardowskiego. Być może zobaczył ćmielowską figurkę z porcelany przedstawiającą szlachcica na kogucie i postanowił ulepić takiego samego, ale „po swojemu”. W międzywojniu ćmielowska fabryka produkowała bowiem figurki szlachcica na kogucie zaprojektowane przez Tadeusza Szafrana. Było to bardzo „statyczne” wyobrażenie Twardowskiego z sumiastymi wąsami, o nieco tatarskich rysach twarzy (lub nawiązujących do ceramiki chińskiej). Motyw ten musiał być popularny wśród amatorów ceramicznych figurek, w latach 1942-44 Franciszek Kalfas zaprojektował bowiem drugą figurkę szlachcica, różniącą się znacząco od pierwszej ćmielowskiej realizacji dynamicznym ujęciem zarówno postaci, jak i koguta, który zdaje się pędzić przed siebie pełen niepokoju. Również i Twardowski Kalfasa miał jednak zupełnie niesłowiańskie rysy twarzy, dlatego jeżeli Kosiarski faktycznie zainspirował się ćmielowskimi figurkami, nadał im rys rodzimy i na wskroś ludowy. Co ciekawe, ćmielowskie wizerunki czarnoksiężnika nie były jedynymi wizerunkami realizowanymi w sztuce w tamtym okresie. Motyw ten – mimo ludowej proweniencji – zrealizował na przykład Konstanty Laszczka, pozostawiając w 1939 roku terakotową rzeźbę Twardowskiego na kogucie.

Pan Twardowski, rzeźba Jadwigi Kosiarskiej z kolekcji Muzeum Regionalnego w Iłży | 2019 | fot. Łukasz Babula

Kosiarski opracował dwa przedstawienia Twardowskiego: na kogucie i na księżycu. Jego rzeźby są bardzo oryginalnymi dziełami, mają jednak wszelkie znamiona sztuki ludowej. Co ciekawe, rysy twarzy glinianego Twardowskiego przypominają rysy autora figurek.

Po tragicznej śmierci Stanisława Kosiarskiego jego córka Jadwiga także lepiła postaci Twardowskiego. Jej pierwsze rzeźby bardzo przypominały prace ojca, jednak z czasem uprościła je. Wprowadziła też dwa nowe przedstawienia: Twardowskiego na księżycu czytającego książkę i Twardowskiego trzymającego beczkę. Najrzadsza wydaje się figurka przedstawiająca Twardowskiego z beczką. Pojawia się także wątpliwość, czy autorka miała na myśli czarnoksiężnika Twardowskiego, czy po prostu powszechne wyobrażenie typowego szlachcica. Skojarzenie z Twardowskim potwierdza jednak opis na metce Chałupnika. Ale nie tylko. Szlachcic, wyrzeźbiony w pozycji stojącej, trzymający beczkę w wyciągniętych dłoniach, posiada wszystkie cechy figurek przedstawiających Twardowskiego: ma te same rysy twarzy, to samo nakrycie głowy i tak samo zdobiony płaszcz. Pozostaje jeszcze pytanie, skąd motyw beczki, niekojarzący się przecież z legendą. Odpowiedź znajdziemy być może w „Balladach i romansach” Adama Mickiewicza. Legenda o Twardowskim jak gąbka wchłaniała przez lata motywy z innych podań, a popularna ballada „Pani Twardowska” użyczyła jej tak wielu wątków, że weszły one niemal naturalnie do powszechnego wyobrażenia czarnoksiężnika, a dzielący się między sobą podaniami ludzie nawet nie uświadamiali sobie tego, że adoptowali do swojego wyobrażenia o czarnoksiężniku motywy o literackiej proweniencji.

Pod koniec swojej Kosiarska nieco zmieniła sposób przedstawienia Twardowskiego. Postać czarnoksiężnika była niższa i bardziej krępa, a kogut, na którym siedział, miał mniej piórek. Zmiany te były wynikiem uproszczeń, jakich musiała dokonać artystka, bowiem zdarzało się, że zapotrzebowanie na figurki było tak duże, że nie nadążyłaby z ich wyrobem, gdyby nie oszczędność w zdobnictwie. Co ciekawe, lepiła swoich czarnoksiężników w dwóch rozmiarach. Te większe są jednak dzisiaj niezmiernie rzadkie. Być może były przeznaczane na różnego rodzaju konkursy, odznaczały się bowiem wyjątkową dbałością wykonania i bardziej szczegółowym zdobnictwem ubioru. Figurki te ma w swoich zbiorach m.in. Muzeum Wsi Radomskiej.

Pan Twardowski, rzeźba Jadwigi Kosiarskiej z kolekcji Muzeum Regionalnego w Iłży | 2019 | fot. Łukasz Babula

Przy rozważaniach nad motywem Twardowskiego i jego ceramicznych wcieleniach należy zwrócić szczególną uwagę na jego atrybuty, do których należą: księga, kogut i księżyc. Twardowski uważany był za czarnoksiężnika, który zgłębiał wiedzę tajemną, i właśnie za sprawą księgi wywołał diabła. Mieszają się w tym wyobrażeniu motywy faustowskie, które również w naturalny sposób stały się częścią rodzimej legendy. Zdecydowanie bogatszą symbolikę mają jednak motywy księżyca i koguta.

Twardowski ma pozostać na księżycu do dnia Sądu Ostatecznego. Choć miejsce pokuty może dziwić, jest jak najbardziej zgodne z ludową wizją świata. Ponadto „właściwości” księżyca – plamy widoczne na tarczy gołym okiem, ale i jego poszczególne fazy powodują podobne wyobrażenia u różnych narodów. Trudno natomiast jednoznacznie rozstrzygnąć rodowód motywu koguta, na którym jeździł Twardowski – na ile jest to wątek rodzimy. Pewne jest natomiast to, że był to jeden z najchętniej lepionych przez garncarzy iłżeckich ptaków podwórkowych.

Figurka Pana Twardowskiego stała (może nadal stoi?) w wielu polskich domach. Kojarzyła się z rodzinnym krajem, jego kulturą i historią. Nie zapomniano o tym motywie i dzisiaj. Postać Twardowskiego pojawia się u wielu współczesnych ceramików, którzy mniej lub bardziej świadomie inspirują się starszymi wizerunkami (Jarosław Rodak, Elżbieta Klimczak). Figurki Kosiarskiej stają się natomiast obiektem pożądania kolekcjonerów, a ich cena na wtórnym rynku osiąga często ogromne kwoty. Twardowski ma się więc zupełnie dobrze w naszej świadomości i pamięci. Zapomniano natomiast niemal o wybitnej ceramiczce, która wyrabiała kiedyś te figurki w wiekowym grodzie biskupim.

Jednymi z ostatnich figurek, jakie ulepiła w swoim życiu Jadwiga Kosiarska, była seria Twardowskich na kogucie. Nie zdążyła ich jednak wypalić. Zmarła, pozostawiając po sobie to kruche dziedzictwo. Przez wiele lat jej córka szukała kogoś, kto podjąłby się wypału rzeźb. Kiedy znalazła, dzieło zostało dokończone, choć kolor szkliwa wyszedł zbyt pomarańczowy. Autor tego artykułu nazywa Twardowskich z ostatniego wypału „pogrobowcami” i jest w posiadaniu dwudziestu pięciu z nich. Przypominają mu o misji opowiadania o ich twórczyni i o nadzwyczajnym miejscu, jakim była kiedyś Iłża, nad którą czarnoksiężnik Twardowski wciąż spogląda z księżyca.

Tekst autorstwa Łukasza Babuli. Fotografie autorstwa Piotra Gana pochodzą ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Fotografia została zdigitalizowana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie. Tekst napisany w ramach dofinansowania Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących ze środków Funduszu Promocji Kultury.

Share This