Puszczacka spuścizna
tekst autorstwa Piotra Gana z 1965 roku
Łączna | 34 km na północny-wschód od Kielc
sprzedaż wyrobów drewnianych ze wsi Łączna podczas odpustu | Studzianna | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | Sygn. Arch. PME N. 3092
Od wielu wieków do niedalekiej jeszcze przeszłości gospodarstwa wiejskie musiały być samowystarczalne – chłopi dla swoich potrzeb musieli sami wykonywać nie tylko niezbędne narzędzia rolnicze, lecz także i sprzęty dla użytku domowego. Każdy gospodarz był więc rzemieślnikiem o wszystkich specjalnościach – dla siebie samego i swojej rodziny. Z czasem w miarę podnoszenia się poziomu potrzeb i w zależności od indywidualnych uzdolnień i zainteresowań niektórzy z nich wyspecjalizowali się w jednym kierunku stając się rzemieślnikami wiejskimi – których mimo wszystko głównym zajęciem było rolnictwo.
Równolegle z podnoszeniem się poziomu potrzeb wzrastała też skala wymagań i coraz częściej na wsi pojawiały się wyroby bardziej wyspecjalizowanych rzemieślników miejskich lub też fabryczne. Nie wszystkie jednak potrzeby ludności wiejskiej były i są zaspakajane wyrobami fabrycznymi: np., tkactwo, wycinankarstwo, w niektórych regionach do niedawna i meblarstwo tradycyjne jest utrzymywane w wielu jeszcze zagrodach Kielecczyzny.
Z przyczyn ogólnocywilizacyjnych, wiele gałęzi rzemiosła wiejskiego z wyjątkiem niektórych usługowych, przestało istnieć lub też bardzo nielicznie występuje we wsiach Kielecczyzny jako pozostałości dawnych chłopskich tradycji, a niejednokrotnie oparte jest na emocjonalnym i konserwatywnym przywiązaniu do dawnych sprzętów, narzędzi i naczyń wiejskiego wyrobu.
Bardzo dużą rolę w życiu wsi odrywa drzewo. Wiele ubocznych zajęć chłopów (ciesielstwo, stolarstwo, kołodziejstwo, stelmachowstwo) jest z nim związanych.
W Kielecczyźnie z czasem, większość typowo wiejskich rzemiosł poprzez kontakty ze środowiskiem rzemieślników miejskich nabrała cech rzemiosła miejskiego i z ubocznego zajęcia rolników stała się głównym źródłem ich utrzymania. Wyjątek stanowią Ci rolnicy których ubocznym zajęciem było wykonywanie drobnych drewnianych sprzętów gospodarskich na sprzedaż. Ich umiejętności nigdy nie były podstawą bytu – chociaż jeszcze przed dwudziestu pięciu – trzydziestu laty przyniosły im znaczne zarobki. Są to rzadko już występujący w Kielecczyźnie łyżkarze, wrzecioniarze, wykonawcy cierlic, międlic, niecek, szufli i jarzm do noszenia wiader z wodą.
wyrób drewnianej Łyżki | Łączna | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | Sygn. Arch. PME N. 3092
Największe skupiska chałupników zajmujących się wyrobem tych drewnianych przedmiotów są we wsiach: Łączna – Zaszosie, Łączna – Czerwone Górki, Gózd, Osieczno, Ostojów, Zagórze, Zalezianka i Zaskale. We wsiach tych przed kilkunastu jeszcze laty, niemal w każdym gospodarstwie zajmowano się wytwarzaniem tych wyrobów. Zaznaczyć należy, że w jednym domu najczęściej wykonuje się jeden lub dwa rodzaje przedmiotów. Przyczyną tego jest to, że wykonywane są one masowo i przygotowywanie elementów lub też poszczególne etapy pracy muszą być wykonywane bardzo szybko i z dużą rutyną. Uzależnione to jest również od posiadanych narzędzi i nastawienia całego warsztatu, a głównie od specjalizacji samych majstrów.
Wśród tych zasadniczo małych zróżnicowanych specjalizacji bodaj najstarszą jest robienie łyżek. Najlepszym materiałem na łyżki zgodnie z twierdzeniem wielu majstrów jest jesion, jawor albo buk. Łyżki robi się też z brzozy i osiki.
Przy wykonywaniu łyżek używany jest bardzo nieskomplikowany zestaw narzędzi : siekierka, którą łupią drewno i wyciosują od razu kształt łyżki, następnie „dziablicką” (narzędziem zbliżonym do oskarda o zagiętym w dół ostrzu w kształcie litery „ c”) wyrębują wklęsło miseczkę łyżki, zwaną tam „pysk”, a w końcu zwykłym nożem i nożem o zgiętym półkoliście ostrzu (tzw. strug) wygładzają całą powierzchnię łyżki.
wyrób drewnianej Łyżki | Łączna | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | Sygn. Arch. PME N. 3092
Wprawny majster w ciągu jednego dnia może wykonywać około sześćdziesięciu łyżek (jedną kopę).
Wykonawcy łyżek wyroby swoje sprzedają kupcom – na kopy – którzy rozwożą je po jarmarkach i targach do bardzo dalekich nieraz miejscowości położonych poza Kielecczyzną.
Wyrobem łyżek obecnie zajmują się nieliczni już gospodarze we wsiach Czerwone- Górki, Osieczno, Zalezianka, Zagórze i Zaskale. W Osiecznie nie gorzej od mężczyzn robi łyżki Antonina Kalemba i zajęcie to poza nieznacznymi dochodami daje jej duże zadowolenie.
Dla wielu mniej zamożnych rolników w tamtym rejonie „łyżkarstwo” jest duża pomocą materialną.
strug | Łączna | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | Sygn. Arch. PME N. 3092
Wiele drewnianych przedmiotów codziennego użytku – domowej roboty – w gospodarstwach wiejskich w ciągu ostatnich kilkunastu lat zostało zastąpionych wyrobami fabrycznymi. Niektóre z nich jak np. „niecki” używane do niedawna jako wanienki do kąpania dzieci lub jako naczynia do mieszenia chleba, zostały wyeliminowane niemalże całkowicie, inne jak warzochy i łyżki drewniane używa się tylko przy niektórych czynnościach.
Znaczne zmniejszenie się zapotrzebowania na tego rodzaju wyroby w ostatnich latach zmusiło wielu chłopów do zaniechania tego dodatkowego zajęcia, lub też do przerzucenia się na wyrób tych przedmiotów które są jeszcze na rynkach mniejszym lub większym stopniu poszukiwane, a mianowicie : różnego rodzaju stolnice, wałki do ciast, style a także i zabawki dla dzieci.
Mniej więcej w tym samym okresie zmniejsza się także ilość odbiorców na sprzęty tkactwa domowego – jak: cierlice, międlice i wrzeciona. Wyrobem tych przedmiotów jeszcze w okresie międzywojennym zajmowało się wielu chałupników we wsiach, Łączna – Zaszosie, Czerwone Górki, Gózd i Zalezianka a obecnie międlice i cierlice robią tylko w Zaleziance (Władysław Jasiński, Michał Dulęba i jeszcze dwu gospodarzy dorywczo). – wrzeciona natomiast bracia Piotr i Roman Piwowarczyk, Jan Barański i Warzyniec Korus w Łącznej-Zaszosie.
sprzedaż wyrobów drewnianych ze wsi Łączna podczas odpustu | Studzianna | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | Sygn. Arch. PME N. 3092
Odbiorcami wrzecion i międlic byli od dawna i są obecnie kupcy hurtownicy, którzy przyjeżdżali do Łącznej i okolicznych wsi a następnie rozwozili po targach. Z czasem tego rodzaju handlem zaczęli zajmować się również i niektórzy mieszkańcy Łącznej. Chałupnicy sami detalicznym handlem nie zajmowali się. Jedynym miejscem gdzie można było ich zobaczyć sprzedających bezpośrednio swoje wyroby Studzianna w pow. Opoczyńskim – i to tylko raz w roku na św.Michała (29 września). W dniu tym w Studziannej odbywał się odpust i doroczny jarmark. Tradycje studziańskich jarmarków sięgają pierwszej połowy XVII wieku – związane to było z głośnymi uroczystościami kultowymi o których w swoich lirykach wspomina Wespazjan Kochowski :
Widząc cudownych miejsc w Polsce gromadę
Z takiej przyczyny wprzód Studziannę kładę
Do lat 1928-1930 na jarmark do Studziannej z Łącznej i okolic jeździło ponad dwadzieścia, a nieraz i do trzydziestu furmanek z drewnianymi wyrobami, wśród których niejednokrotnie połowa była załadowana wrzecionami i międlicami. Przeciętnie na jedną furę zabierano po 150-200 kop wrzecion i trzy lub cztery kopy międlic i cierlic. Ogółem ze Studziannej co roku do Kielc dostarczano około stu tysięcy wrzecion i do dwóch tysięcy międlic i cierlic, nie licząc różnych innych drewnianych przedmiotów codziennego użytku i zabawek.
Zadziwiającym jest fakt, że od przeszło pięćdziesięciu lat drewnianych sprzętów, a przede wszystkim wrzecion i międlic do Studziannej nikt nie przywoził z innych okolic kraju – pomimo że te sławne jarmarki odwiedzali chłopi, rzemieślnicy i kupcy nie tylko z centralnej Polski. Można stąd wysnuć wniosek jak ogromna ilość gospodarstw wiejskich zaopatrywała się w Studziannej w drewniane wyroby podkieleckich majstrów.
Obecnie do Studziannej jeździ corocznie z Łącznej i okolic tylko dwie lub trzy furmanki.
sprzedaż wyrobów drewnianych ze wsi Łączna podczas odpustu | Studzianna | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | Sygn. Arch. PME N. 3092
Tekst powstał na postawie artykułu Piotra Gana – syg. Arch. PME SP. G. 6/6 (26-42) zredagowanego przez Łukasza Rysiaka. Tekst i fotografie autorstwa Piotra Gana pochodzą ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Fotografia została zdigitalizowana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie.