Edward balcer – kowal z Radomia
Radom
tekst autorstwa Piotra Gana | 1964
Edward Balcer | 1964 rok | fot. Piotr Gan | Syg. Arch. PME N. 3214/1 oraz Syg. Arch. PME N. 3214/4
Stare jest kowalstwo w Radomiu. Cech ślusarsko-kowalski istnieje tam cztery i pół wieku, od 1517 roku, kiedy to za przywilejem królewskim pozwolono na jego utworzenie. Jego patronem był od momentu powstania św. Piotr w okowach. Dzień patrona cechu (1 sierpnia) nigdy nie był wielkim świętem, dlatego kowale przenieśli świętowanie dnia swego patrona na pierwsza niedziele sierpnia, dzień wolny od pracy.
Władze cechu składały się ze starszego cechu (cechmistrza), dwóch podstarszych i skarbnika. Wybierano ich w Radomiu co trzy lata. Ostatnim cechmistrzem cechu ślusarsko-kowalskiego w Radomiu był kowal i powoziarz Karol Nakonieczny.
Obecnie seniorem cechu kowali radomskich jest Edward Balcer. Wywodzi się on z Opoczna – z rodziny cieśli młynarskiego. Urodził się w 1883 roku. W piętnastym roku życia matka wysłała go do opoczyńskiego fryzjera, by u niego terminował. Nie podobał się jednak młodemu Balcerowi kunszt fryzjerski. Wytrzymał tam tylko kilka dni, po czym wyjechał do Radomia.
Radom w owym czasie szeroko słynął z wyrobu powozów, bryczek, wolantów, karet i różnych innych pojazdów do końskiego zaprzęgu – więc bez większego trudu dostał się Balcer do terminu w wytwórni takich powozów prowadzonej przez Jana Bedkera. W fabryce tej terminował cztery lata i w 1902 roku został wyzwolony na czeladnika po wykonaniu „krepowanej gwintownicy”.
Spokojnego ducha Balcer nie miał, lubił działać i pracować społecznie. W 1905 roku „na sylwestra” aresztowano go za pracę w Narodowym Związku Robotniczym i na cztery lata osadzono w Radomskim więzieniu, a potem zesłano do archangielskiej guberni. Działał też na zesłaniu, ale już tylko jako rzemieślnik. Tak się zżył z tamtejszą ludnością, że po powrocie z zesłania w 1912 roku, do samej pierwszej wojny światowej, otrzymywał listy namawiające by wrócił. Nawet spod Archangielska przyjeżdżali do Radomia by namówić go do powrotu. Tak go polubili, a i jako rzemieślnik był im potrzebny.
W końcu 1912 roku Balcer założył własny warsztat w Radomiu na ul. Zgodnej. Dwa lata później zrobił majstersztyk (powóz) i został mistrzem swego kunsztu. W dwudziestoleciu międzywojennym jego warsztat rozrósł się do takich rozmiarów, że stał się wytwórnią powozów.
W latach dwudziestych XX w. kowale z Radomia i okolic docenili zamiłowanie Edwarda Balcera do pracy dla społeczności i wybrali go starszym swojego cechu. Potem, w 1930 roku, został on prezesem Izby Rzemieślniczej w Kielcach. Poważne to było stanowisko, ale mimo to Balcer swojego kowalstwa i powoziarstwa nie zaprzestał. Interesował się starymi dokumentami cechu. Zanotował w pamięci wszystko to co było w nich zapisane. Wielu rzeczy dowiedział się od dawnych swoich mistrzów. Sam wiele pamiętał, bo sam był już cechowym, gdy ślusarsko-kowalski cech w Radomiu własnego domu nie posiadał.
Wszystkie zebrania cechu odbywały się w magistracie pod czujnym okiem „czynowników” carskich. Sprawozdawcze i wyborcze zgromadzenia kowali odbywały się między Nowym Rokiem, a Trzema Królami. Wtedy skarbiec cechowy, czyli lada jak go dawniej nazywano, przez cały czas zebrania stał otwarty na stole, by każdy z członków cechu mógł sprawdzić czy wszystko w papierach i rachunkach jest w porządku. Takie zebrania niezbyt podobały się radomskim rzemieślnikom. Cechowi chcieli się oddalić od magistrackiego pilnowania. Pod koniec XIX w. zaczęli czynić starania żeby zbudował własny Dom Rzemiosła. Niestety ani Gubernia, ani Magistrat Radomski nie pozwalały na to, gdyż wiadomo było, że tam nie tylko o rzemiośle będzie mowa. Dopiero w 1907 roku pan Józef Grodzicki, fotograf z Radomia, który fotografował carskie polowania w Królestwie Polskim, przekazał petycję radomskich rzemieślników wprost do rąk cara Mikołaja II. Dzięki jego pomocy w 1908 roku powstał Radomski Dom Rzemiosła, czyli Resursa Rzemieślnicza, która do dziś na Kilińskiego stoi. Pierwszym prezesem tej resursy – przez wdzięczność – został obrany pan Józef Grodzicki.
Zanim powstała ta resursa, kowalscy i ślusarscy czeladnicy utrzymywali gospodę cechową.
Jeśli do Radomia przywędrował jakiś wędrowny czeladnik musiał zgłosić się do starszego cechu u którego zostawiał swój Leibrief (list polecający cechu w którym go wyzwolono). W zamian za to otrzymywał ‘obsyłankę” (znak cechowy) z którą jako z glejtem chodził od kuźni do kuźni i szukał pracy. Obsyłaną był metalowy krążek z wizerunkiem św. Piotra w okowach. Do 1962 roku przechowywał ją w swoim warsztacie Edward Balcer. Potem ją zniszczył, bo nie chciał „by obraz święty się poniewierał”. Podczas szukania pracy czeladnik utrzymywany był przez gospodę cechową, która pośredniczyła w szukaniu pracy dla nowoprzybyłych rzemieślników.
Czasami i na dalsze wędrowanie odchodzącym czeladnikom po parę groszy z gospody dawano. Na gospodę łożyli wszyscy kowale składkami i z kar, jakie za różne przewinienia na członków cechu nakładano.
Życie Edwarda Balcera zbiegło się akurat z tymi czasami, kiedy stare cechowe tradycje ustępowały przed nowymi prawami dla rzemiosła. Sam kiedy był prezesem, a potem do 1957 roku wiceprezesem Izby Rzemieślniczej, nie jedną zmianę w dawnych zwyczajach i prawach cechowych na nowe obowiązki przeinaczał.
Po 1939 roku zamówień na bryczki i powozy zaczęło ubywać, a po wojnie nikt strojnych pojazdów nie zamawiał. Do września 1962 roku robił Balcer w swoim warsztacie lekkie wozy dla podradomskich chłopów i ciężkie furmańskie platformy dla radomskich wozaków. Potem zamknął go z powodu braku zamówień i wysoki czynsz. Został honorowym prezesem Radomskiej Izby Rzemieślniczej. Z kowalstwem trudno mu się było rozstać, więc nawet na emeryturze odwiedzał swoich kolegów kowali, żeby w ich kuźniach jakiś ozdobny majstersztyk zrobić. Nie dla zarobku. Ot tak, żeby młota nie zapomnieć i dzwonienia w kuźni posłuchać. To co zrobił oddawał w upominku.
Tekst powstał na postawie artykułów i zapisów Piotra Gana – syg. Arch. PME SP. G. 4/6 (31-36) oraz 4/19 (224-230) zredagowanych przez Piotra Baczewskiego. Tekst i fotografia autorstwa Piotra Gana pochodzą ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Fotografia została zdigitalizowana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie.
Tekst powstał w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznanego Piotrowi Baczewskiemu.