Muzyka wiejska

Kielce
tekst Mirosława Nizurskiego, kierownika Redakcji Audycji Muzycznych Rozgłośni Polskiego Radia w Kielcach / 1968 rok
niezidentyfikowana kapela | lata 60. XX w. | fot. Piotr Gan | syg. Arch. PME N.3129/2

Trudno o wyczerpującą definicję muzyki ludowej. Najczęściej używane określenie, że jest to muzyka, którą tworzy zbiorowy i bezimienny geniusz ludu, dziś nie wytrzymuje krytyki. Lud bowiem nie tylko tworzy własną muzykę, ale szczególnie w ostatnich latach coraz częściej przyswaja sobie pieśni i tańce miejskie. Asymilacja ta bywa rozmaita. Niektóre melodie kultura ludowa adoptuje bez zmian, inne przekształca i nadaje im specyficzny wyraz. Nie każda jednak muzyka z „importu” — znajduje podatny grunt na wsi. Lud przyswaja tylko te zaszczepki, które odznaczają się wyraźnym rytmem oraz prostotą melodii i wyrazu. Już w zbiorach Oskara Kolberga odnajdujemy zapisane polki i walczyki, które poprzez dwory trafiły do wiejskich kapel. Dziś polki stanowią podstawę repertuaru kapel wiejskich i grywane są równie chętnie i często jak oberki. Nastąpiła całkowita asymilacja czeskiego tańca. Polka stała się polskim ludowym tańcem i za taki uważają ją wiejscy muzycy. Podobnie, chociaż nie w takim stopniu spopularyzował się na wsi kieleckiej walc.

Oryginalna twórczość ludowa ginie. W gwałtownym tempie zmienia się bowiem sposób życia na wsi. Współczesna technika, elektryfikacja, radio, płyta gramofonowa, a ostatnio i telewizja zacierają różnice pomiędzy miastem a wsią. Zanikają ludowe obrzędy i zwyczaje. Zmienia się obraz wsi kieleckiej. Zmienia się budownictwo wiejskie, inne jest wnętrze chłopskiej chaty.

Jakże odległy wydaje się nam obraz, który nakreśliła Gazeta Kielecka w numerze 56 z 1874 roku w artykule pt. ,,Z wycieczki w Łysogóry”:

Materyał na odzienie każdego z włościan od Gór Świętokrzyskich, oprócz czapki i zimowych butów, jest wytworem ich przemysłu. Gospodynie same przędą i tkają z lnu własnej uprawy i z wełny własnej hodowli owiec, lniane i wełniane tkaniny, służące im na odzienie jako i na sprzedaż, jak np. płótno poszukiwane i praktyczne, wełniane zapaski i wełniane dywaniki (kilimki) najczęściej w czarne i czerwone pasy, służące kobietom do okrycia w zimie zamiast ciepłych chustek i kupowane od nich na dywaniki dla okrycia np. bryczki. Sukno na kapoty mężczyzn również przez kobiety jest wyrabiane. Dlatego — to w każdej prawie chacie można znaleźć warsztat tkacki. W ogóle strój mieszkańców tej okolicy jest prosty i skromny.

Sukmana brązowego koloru, ze stojącym kołnierzem, skromnie czerwonemi sznurkami wyszyta. Granatowa czapka z dużym rondem, czerwonemi często wypustkami i dużym daszkiem. Stanowią zwykły strój mężczyzn. Na zimę niektórzy noszą wysokie baranie czapki. Kożuchów i rękawic na zimę, a kapeluszy na lato prawie nie znają. Na większe mrozy pod wełniane sukmany podwdziewają ciepłe wełniane spancerki (przyp. red. kmaizelki) i takież spodnie. W lecie rzadko chodzą w butach. Noszą zamiast nich tak zwane trepki tj. rodzaj pantofli z grubą drewnianą podeszwą, na wierzchu której jest przybity kawałek przyszwy zakrywający stopę do połowy i służący do utrzymania na niej tego obuwia. Ubranie kobiet składa się w lecie z kolorowych perkalikowych lub wełnianych spódnic, takichże zapasek, którymi i plecy okrywają. W zimie ubranie to zastępują wełnianymi szorcami, zapaskami i kilimkami (płachtą). Włosów tak mężatki jak i dziewczęta po większej części nie spłatają w warkocze, a tylko je swobodnie z tyłu głowy spuszczają, związując lekko małą bawełnianą kolorową chustką z opuszczonemi końcami. Na nogach zimą codziennie, a latem tylko w święto, gdy idą do miasta, noszą płytkie trzewiki i pończochy. Porównując ubiór włościan innych okolic z ubiorem świętokrzyskich, możemy zauważyć, że ci ostatni są mniej wybredni i mniej estetyczni pod względem okrycia i więcej zahartowani na zimno.

Dziś w świętokrzyskie zapaski odziewają się jedynie starsze kobiety. Młodzież kieruje się miejską modą. A moda ta dotyczy i muzyki. Kapela wiejska od najdawniejszych czasów było zespołem świadczącym odpłatnie usługi ludności. Granie po weselach i na zabawach przynosiło zarobek. Muzykant był więc swojego rodzaju wiejskim rzemieślnikiem, podobnie jak kowal, garncarz, kołodziej czy cieśla. Musiał się liczyć z gustem i zapotrzebowaniem społecznym. Dziś, kiedy nowy sposób życia na wsi, a w tym i nową muzykę dyktuje młode pokolenie, kapele „unowocześniły się”. Grają one obok tradycyjnych oberków i polek, przeznaczonych raczej dla starszego pokolenia, tanga, fokstroty i inne tańce wywodzące się z muzyki jazzowej. Grają, bo w przeciwnym wypadku nie miałyby wzięcia. Czy tańce wywodzące się z muzyki jazzowej, a wykonywane manierą ludową można zaliczyć do ludowej twórczości? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. W przeciwieństwie bowiem np. do polki, tańce jazzowe nie są przez muzyków wiejskich uważane za ludowe. Nie nastąpiła tu jeszcze pełna asymilacja obcych rytmów i nie można przewidzieć czy nastąpi…

Zmienił się nie tylko repertuar kapel wiejskich, ale i ich instrumentarium. Obok skrzypiec, basu i bębna, występuje często akordeon, klarnet, trąbka, puzon, a trafia się nawet i saksofon.

Typową cechą dawnych kapel była gra „ze słuchu”. Tą drogą przekazywane były z pokolenia na pokolenie pieśni i tańce. Dziś wielu muzyków ludowych zna nuty, co skłania ich do zainteresowania się wydawaną u nas literaturą z zakresu muzyki rozrywkowej.

Repertuar kapel jest więc różnorodny, dostosowany do wymogów nowego odbiorcy. Dlatego też określenie kapela ludowa w odniesieniu do współcześnie działających we wsiach zespołów instrumentalnych nie jest trafne i nie oddaje istoty rzeczy. Stąd, organizując wojewódzki konkurs nazwaliśmy go nie konkursem kapel ludowych, lecz kapel wiejskich.

Zapotrzebowanie na „żywą” muzykę jest na wsi w dalszym ciągu duże. Kapela, nie gramofon przygrywa na wiejskich weselach, chociaż do ślubu młodzi często jadą samochodem, a nie furmanką. Obrzędy weselne niegdyś pełne ceremonii również uwspółcześniły się i uprościły. Zwiadom (oświadczynom), zaręczynom, przygotowaniom do ślubu, wreszcie weselnej zabawie towarzyszyły liczne przyśpiewki i melodie, dziś prawie nie spotykane. Giną one wraz z dawną wsią… Współczesna muzyka wiejska to przede wszystkim muzyka grana, a nie śpiewana.

Rozgłośnia Polskiego Radia w Kielcach od dziesięciu lat prowadzi systematyczną akcję zbierania i zapisu pieśni i tańców ludowych. W taśmotece Rozgłośni znajduje się kilkaset melodii z różnych regionów Kielecczyzny, a systematycznie nadawane na antenie kieleckiej i ogólnopolskiej audycje regionalne spółki autorskiej – Piotr Gan i Czesław Kussal, spotykają się z dużym zainteresowaniem słuchaczy w całej Polsce.

Rozgłośnia kielecka nie tylko zapisuje muzykę ludową, lecz również od-działywuje na muzyków wiejskich, zachęcając ich do kontynuowania dawnych tradycji regionalnych. Kapele wiedzą, że gdy przyjeżdża do wsi radiowy samochód transmisyjny, nie będzie się grało „śwista” (twista), ani tanga, lecz oberki, mazury, światówki i polki, a im starsza będzie melodia, tym lepiej, Kapele, które były nagrywane przez radio cieszą się większym wzięciem. „Grała przez radio — musi być dobra” — mówią na wsi. W ten sposób radio, które mimo woli stało się jednym z czynników powodujących zanikanie ludowej twórczości muzycznej, teraz twórczość tę chroni, popiera i stara się ocalić od zapomnienia.

 

Tekst autorstwa Mirosława Niziurskiego, zredagowany przez Dianę Szawłowską.

Fotografia autorstwa Piotra Gana pochodzi ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Fotografia została zdigitalizowana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie.

Share This