Zwyczaje weselne
Rzewuszyce | 58 km na zachód od Kielc
25 stycznia 1964
informatorka: Michalina Grygiel (ur. 1899 r.)
Przed około 30. laty w Rzewuszycach utrzymywał się jeszcze stary zwyczaj, że niezamożna dziewczyna wychodząc za mąż – po zmówinach chodziła po wsi razem ze starościną (w tym czasie starościną była najczęściej Magdalena Klimowa), żeby zebrać od gospodarzy różne dary na urządzenie wesela. Ogół gospodarzy w Rzewuszycach chętnie obdarowywał przychodzącą dziewczynę, bez względu czy panna młoda zapraszała na swoje wesele, czy tez nie. Takie składanie się gospodarzy na wesele biednych dziewcząt w owym czasie było traktowane jako obowiązkowa pomoc niezamożnym. To tez ludzie dawali im mąkę, kaszę, słoninę, kury i rzadziej pieniądze.
W dniu ślubu, przed wjazdem do kościoła, pan młody z drużbami, swoimi gośćmi i muzykantami przyjeżdżał do narzeczonej – wówczas starszy drużba otrzymywał od starościny weselnej „rózgę” tj. przystrojony kwiatami i 60-70 cm wstążkami wierzchołek sosenki z ładnymi czterema „rozgonami”. „Rózgę” ta przystrajała dzień wcześniej idąca za maż dziewczyna. Starościna nie wydawała od razu „rózgi”starszemu drużbie – żądała za nią wykupu śpiewając:
Oj, nie wydom tej rózecki, nie wydom,
póki do mnie z gorzałeczką nie wyjdą.
Oj, nie wydom ty rózecki zielonej,
Póki mi się starsza drużba nie skłoni.
Oj, jakby ja ty różecki wydała,
tobym ja kielisecka nie znała.
Starszy drużba zanim otrzymał „rózgę” musiał poczęstować starościnę przywieziona ze sobą wódką. Potem jechał z młodymi do kościoła. Muzykanci w czasie ślubu grali w karczmie – tam tez na krótki poczęstunek po ślubie przychodzili weselnicy z młodymi, poczem wszyscy jechali do domu młodej. Rodzice panny młodej witali nowożeńców chlebem i solą na progu domu. Tam tez równocześnie obsypywano młodych zbożem, a następnie dawano do potrzymania parze młodej dziecko. Dopiero po dokonaniu wszystkich tych czynności obowiązujących przy powitaniu – wprowadzano ich uroczyście do izby.
Po „obiadach” następowały oczepiny. Starszy drużba tańczył z „młoduchą” (tak w Rzewuszycach nazywano młode mężatki), a inny drużba stawiał stołek na środku izby, żeby ją posadzić do oczepin. W czasie oczepin „rózga”, którą miał pierwszy drużba była niszczona uderzeniami o stoły, ławy i podłogę.
Na drugi dzień wesela chodzili po wsi przebierańce – cygany, żydy i różne inne postacie. „Zbierali oni co mogli, a gdzie to to i jeszcze coś ukradli. Wszystko na wesele.” Potem Ci sami przebierańcy-weselnicy zabierali „młoduchę” do domu pana młodego. „Młoducha” z rodzicielskiego domu wychodziła z obrazem, którym ją błogosławili rodzice przed wyjazdem do ślubu. Po przyjściu do domu pana młodego, na progu ten obraz „młoducha” oddawała czekającej na nowożeńców teściowej ze słowami:
Pani matko nasa, ja synowa wasa,
przyjmij ode mnie obraz jeśli wola wasa.
Teściowa zabierała obraz i wieszała go na ścianie. Wtedy dopiero młoducha mogła przestąpić próg domu rodziców swego męża. Najczęściej pod próg rzucano miotłę „i jak była roztropno to podniesła, a jak ciapowato to przestąpiła” – i już takiego zdania była o niej jej nowa rodzina.
Tekst powstał na postawie zapisów Piotra Gana – syg. Arch. PME SP. G. 14/15 (17-18) zredagowanych przez Monikę Gigier. Notatki autorstwa Piotra Gana pochodzą ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie