Charakter kapel na Ziemi Kieleckiej
tekst Piotra Gana z 1965 roku
kapela Czesława Woźniaka z Włoszczowic | lata 60. XX w.
fot. Piotr Gan | syg. Arch. PME N. 3126
Ziemia Kielecka. jako obszar administracyjny, nie tworzy z punktu widzenia Folkloru jednolitego regionu. Jej podział na kilka zróżnicowanych regionów ma ścisły związek z występującymi tu wartościami naturalnymi i z szeregiem wynikających stąd momentów historycznych, które na przestrzeni wieków stawiały ją w różnych granicach politycznych i w ślad za tym w często zmienianych podziałach administracyjnych.
Żeby to uzasadnić musimy się cofnąć do okresu poprzedzającego nasze tysiąclecie, kiedy to na tych ziemiach powstała pierwsza organizacja Polskiej państwowości w Wiślicy, która w późniejszym czasie uległa swoim Wielkomorawskim sąsiadom, przez co ich wpływy przejściowo sięgały podnóża Gór Świętokrzyskich. W dwa wieki później papież Innocenty II (1133) oddaje we władanie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego kasztelanie Skrzyńską i Żarnowską. Fakt ten staje się powodem wzmożonej ekspansji Mazowszan i Wielkopolan na północne ziemie dzisiejszej Kielecczyzny w poszukiwaniu rud żelaznych. W krótkim czasie po tym wzrastają tu wpływy podnoszących coraz bardziej swe znaczenie biskupów krakowskich. I tek następuje tu okres wzajemnego ścierania się wpływów mazowiecko-wielkopolskich z Małopolskimi.
Późniejsze dzieje Kielecczyzny mogące mieć wpływ na dalsze wyodrębnianie się poszczególnych regionów i kształtowanie się własnych wzorców kulturalnych to: całkowita asymilacja infiltrowanych wpływów płynących z obsadzanych cudzoziemcami pierwszych ośrodków kultu religijnego, biegnących przez Kielecczyznę szlaków handlowych węgierskiego i ruskiego oraz Wiślanego szlaku wodnego sięgającego po 1466 roku – aż po Bałtyk, a także reformacji z promieniującymi ośrodkami w Pińczowie i Rakowie.
Na początku XIX wieku, kiedy w Polsce zrodził się romantyczny stosunek do kultury ludowej ukształtowała się wówczas idea budowy nowej kultury narodowej opartej na przedchrześcijańskich pierwiastkach słowiańskich zachowanych dotąd w duchowej i materialnej kulturze ówczesnej ludności wiejskiej – bez kosmopolitycznych nawyków Polski szlacheckiej.
Po latach tego romantycznego zapału nastąpiło rozczarowanie. Ponieważ wyniki wnikliwszych badań wykazały.że kultura ludowa jest zjawiskiem wysoce skomplikowanym i nie trwającym konserwatywnie poprzez wieki. Może w całym ogromie ludowych obrzędów dorocznych i rodzinnych, wśród pieśni i ich treści, które stanowią główny sens samego obrzędu, znajdą się również i takie śpiewy, w których zachował się jakiś ślad z przedchrześcijańskich czasów Polski. Jednak takich reliktów jest znikoma ilość. Z resztą i ich forma poprzez tysiąclecie musiała ulec zniekształceniu.
Od kilkudziesięciu lat ciągłe zmniejszanie się znaczenia obrzędowości na wsi doprowadziło do całkowitego zarzucenia i zapomnienia dawnych pieśni obrzędowych. Ostatnio jeszcze tylko wesela w niektórych regionach Kielecczyzny są tym obrzędem, gdzie występuje szereg “starodawnych” pieśni obrzędowych. Co prawda starodawność – określenie tak często używane w potocznej mowie przez ludzi wiejskich – niejednokrotnie może się odnosić tylko do dzieciństwa lub młodości ludzi starszych, albo też już najdalej do opowieści ich ojców lub dziadków, których wizje przeszłości najczęściej są zacierane siłą przeżyć z własnego życia.
Umiejscowienie w czasie pierwszych przejawów zanikania obrzędowych pieśni jest nielada trudnością. W każdym regionie, w każdej niemal wsi Kielecczyzny zanikały one w różnych okresach. Wpływy miejskie i dworskie przenikały na wieś już bardzo dawno, a przed kilkudziesięciu, w niektórych wypadkach i stu laty, kiedy to w Kielecczyznie zaczęto zakładać przyparafialne zespoły muzyczne, będące swego rodzaju obroną przed zalewem obcej, niepolskiej muzyki i pieśni, w kapelach wiejskich pojawiły się pierwsze instrumenty dęte. Zrozumiałą rzeczą jest, że ówcześni wiejscy śpiewacy przyzwyczajeni do starych cichych kapel grających w składzie skrzypce, basy i bęben, mogli zniechęcić się do swoich śpiewaczych popisów zagłuszanych przez znacznie głośniejsze instrumenty dęte. I tak śpiew obrzędowy zaczął ustępować muzyce i tańcom, a większość starodawnych pieśni wypełniających doroczne i rodzinne uroczystości wiejskie została wyparta przez układane na poczekaniu żartobliwe przyśpiewki wykonywane wszędzie tam, gdzie gra muzyka.
skrzypek wiejski | lata 60. XX w. | syg. Arch. PME N. 3265/24
Dziś Kielecczyzna w porównaniu z innymi tego rodzaju jednostkami administracyjnymi w kraju jest jakby matecznikiem muzyki i pieśni ludowych. Mamy około trzystu kapel wiejskich i kilkadziesiąt śpiewaczek i śpiewaków ludowych.
Kapele są tu różne. Od małych trzyosobowych zespołów, które składem instrumentów, repertuarem i charakterem swojej interpretacji przenoszą słuchacza na Kielecką wieś z końca XIX wieku. Gra w takim składzie zespół Wincentego Firmowskiego z Januszewic w opoczyńskiem oraz Jana Rafalskiego z Jagodnego w Iłżeckiem . Mamy też duże sześcioosobowe kapele wiejskie z dwoma skrzypakami, dwoma instrumentami dętymi, akordeonem i perkusją, a grają one w pińczowskiem i jędrzejowskiem. Są też w Kielecczyźnie całkiem już nowoczesne zespoły wiejskie, w których skrzypce, klarnet i bęben ustąpiły miejsca saxofonom, trąbkom i jazzowym perkusjom. Te ostatnie opanowały już bez reszty: buskie, opatowskie, sandomierskie, staszowskie i kazimierzowskie.
Największą grupę w Kieleckiem stanowią trzyosobowe kapele grające w tradycyjnym już składzie instrumentów t.j. Skrzypce, harmonia lub akordeon i bęben. Królewstwo tych kapel to opoczyńskie, przysuskie, szydłowieckie, radomskie, iłżeckie, kozienickie i zwoleńskie. Harmonie i akordeony na tych terenach weszły w skład kapel wiejskich przed 40-45 laty – i tak pozostało do dziś. W szydłowieckiem i części przysuskiego występują harmonie nożne znacznie głośniejsze od ręcznych i nie męczące rozciąganiem miecha. Grają na tych instrumentach: Bębenek w Broniowie, Wyrwiński w Ostałówku, Gołąbek w Wysocku, Świercz w Politowie i Kołazińska w Zdunkowie.
W repertuarze tych trzyosobowych zespołów przeważają stare śpiewno-taneczne melodie zwane ”mazurkami”, ’*wyrywasami”, “wędrowcami” itp. w innych regionach grywane dziś dość rzadko. Specyfiką tych kapel jest w większości gra ze słuchu. Tą właśnie drogą przekazywano z pokolenia na pokolenie te bardzo stare melodie i charakterystyczny sposób śpiewania krótkich okolicznościowych przyśpiewek. Te najczęściej dowcipne, żartobliwe i nieraz złośliwe przyśpiewki układane są na gorąco podczas tańca (przez starszych) lub przy weselnym stole w trakcie t.zw. „zastola”. Najczęściej są to nowe teksty, nowe sformułowania a czasem dawne, ułożone przy podobnych okazjach przez nikomu nieznanych autorów i nie wiadomo kiedy.
Od kilkunastu lat t.j. od tego momentu, kiedy zostało rozpowszechnione organizowanie wielkich imprez folklorystycznych, w których głównie uczestniczą kapele wiejskie i śpiewacy ludowi, daje się zaobserwować zjawisko tworzenia nowych pieśni. Powstają one z zestawienia licznych przyśpiewek, o zbliżonej tematyce, powiązanych ze sobą w jedną tekstową całość nowymi zwrotkami. Tak ułożone pieśni nie tracą swojego pierwotnego charakteru.
Wywiad z Łukaszem Zaborowskim przeprowadziła i zredagowała Diana Szawłowska.
Tekst archiwalny – syg. Arch. PME SP. G. 16\1 (1-4) – autorstwa Piotra Gana zredagowała Diana Szawłowska. Tekst, mapa i i fotografie autorstwa Piotra Gana pochodzą ze zbiorów Archiwum Naukowego PME, które zostały udostępnione za zgodą Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Fotografie zostały zdigitalizowana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie.